Po raz pierwszy usłyszałam o Joannie, kiedy na głównej
stronie Onetu pojawiła się wiadomość, że zmarła. Przeczytałam dedykowany jej
artykuł, poczytałam kilka postów na forum, kilkoro moich znajomych na fejsie
też ją wspominało. Pomyślałam wtedy o tym, że życie jest cholernie
niesprawiedliwe, pewnie zmówiłam Requiem aeternam no i tyle.
Minął rok... Ja zdesperowana. Bo nikt nie kocha, bo mój Eks
wybrał inną, bo jak tak mógł, bo przecież ja byłam dla niego najlepsza, bo
praca mało płatna, bo współlokatorzy mnie wkurzają, bo nie mogę wygrać w lotto
by w końcu się przenieść do własnego Upragnionego Mieszkania, bo za mało
zarabiam, bo innym się układa a mi nie, bo… bo… bo…
No i w którymś momencie zaczęłam trafiać na artykuły o
psychologii pozytywnej. W jednym z nich (link do tego artykułu znajduje się w
pierwszym poście na blogu) znów zetknęłam się z Joanną. A dzień później
trafiłam w hipermarkecie na książkę Chustka. Nie zastanawiałam się Kupiłam. I chłonęłam każdą stronę przez
kolejne 3 dni.
Bo Chustka to nie jest zwykła książka. To książkowe
wydanie bloga Joanny. A blog miał być przede wszystkim albumem wspomnień dla
jej Synka, aby Mamy nie zapomniał, kiedy już jej nie będzie, a on wyrośnie na
dorosłego faceta.
To nie jest zwykła książka, to lekcja życia i tego co jest w
życiu najważniejsze. To nauka jak z każdej nawet najgorszej, najtrudniejszej i
beznadziejnej sytuacji wyprowadzać coś pozytywnego. To historia umierania,
łapania najcenniejszych drobnych chwil, cieszenia się z każdej minuty spędzonej
z najbliższymi. Specyficzny sposób pisania (ale za to szczery do bólu, którego
do ostatnich dni życia Joannie nie brakowało), w którym mnóstwo abstrakcyjnego
poczucia humoru, autoironii, jak również wzruszeń wciąga bez reszty.
Ta książka może być podręcznikiem życia dla wszystkich, nie
tylko dla tych, którzy się zmagają z nieuleczalnymi chorobami. W codziennym
pędzie po pieniądze/pracę/mieszkanie/miłość/pozycję zawodową itp. zapominamy o
tym, by się zatrzymać, pocieszyć obecnością bliskich, cieszyć się ze spacerów
po lesie i zbierania grzybów, z przygotowywania rodzinnych obiadów i zakupów w
centrum handlowym.
Ta książka to też wcielenie założeń psychologii pozytywnej w
życie. Warto się z książką, jak i z blogiem, zapoznać. I odkryć, że tytułowa „Chustka”
jest potrzebna właśnie po to, by uczyć się zmiany perspektywy w jakiej patrzymy
na siebie i swoje życie.
zdjęcie pochodzi stąd: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,3683,Chustka
Wzruszyłam się bardzo.
OdpowiedzUsuńTak mało się cieszymy tym, co mamy, a smucimy tym, czego nie mamy.W taki sposób nigdy nie zaznamy szczęścia, radości.przyciągamy to, o czym myślimy.
Do góry głowa, biust do przodu, uśmiech na usta i chwytać wszystko co dobre.A wszystkie porażki przekuwać w sukcesy. Zawsze w czymś złym można znaleźć coś dobrego.Pozdrawiam serdecznie.
Róża
Dokładnie tak jak piszesz.
OdpowiedzUsuńMiłej lektury.