Wspieram Kasisi :)

7 lutego 2014

Naleśniki czekoladowe, czyli jak skutecznie pożegnać się z marzeniami o figurze miss świata :D

Najpierw zbierzmy fakty.

1. Jest zima. FAKT.
2. W okresie zimowym jest zimno. FAKT.
3. Skoro jest zimno, nasz organizm próbuje sobie jakoś z tym radzić. FAKT.
4. Radzi sobie w ten sposób, że magazynuje tłuszcz. FAKT.
5. Musi ten tłuszcz skądś brać, więc większość z nas odczuwa  w tym czasie większy głód. FAKT. 

Takie są fakty.

Nie jestem nikim niezwykłym, więc ostatni punkt jak najbardziej odnosi się do mnie. Noworoczne postanowienie o regularnym ruchu odpłynęło w siną dal. Głównie z powodu różnych chorobowych dolegliwości, które mię nawiedzały w ostatnich tygodniach, a przez które nie mogłam sobie poradzić z jakąkolwiek aktywnością fizyczną... 

Nie kupuję słodyczy, ale od czasu do czasu bierze mnie tzw. ochota... Chodzę po mieszkaniu, szukam, przewalam czeluści szafek z nadzieją, że na pewno znajdę coś słodkiego... Musiałam to chyba przed sobą gdzieś głęboko ukryć, bo nie znalazłam. Druga opcja: wszystkie zdobyczne słodycze świąteczne już zjadłam... 

No więc chodzę, paczę, szukam. Nic.
A że ochota była wielka to i rozwiązanie się znalazło.

Oto one:

Naleśniki czekoladowe (najprostsze na świecie)

2 jajka
0,5 l mleka 3,2% (a co tam, niech będzie tłuste)
200 g mąki pszennej 
2 łyżki kakao (w przepisie była jedna, no ale ja przecież byłam w nagłej potrzebie, więc dałam więcej... hm... to mogły być nawet 2,5 łyżki...)
1 łyżka cukru waniliowego*
szczypta soli (świetnie podbija smak kakao)
3-4 łyżki oleju rzepakowego

Wszystkie składniki ciasta dokładnie miksujemy. Potem odstawiamy na około 30 minut, a następnie smażymy naleśniki.
Ot. Koniec.
Gotowe naleśniki można podawać na wiele sposobów. Ja sobie zafundowałam z serkiem homogenizowanym. Polecam podawać je też z owocami. A i same samiuteńkie smakują wyśmienicie.

Zdjęcia nie zamieszczę, bo nie zdążyłam pstryknąć. Może następnym razem się uda.

Potrzeba pożarcia czegoś słodkiego została zaspokojona. Uszczęśliwiłam siebie, w myśl zasady, że powinniśmy o siebie dbać i robić sobie też niespodzianki. Fakt, że potem psioczyłam jak zobaczyłam wartość, na której zatrzymała się moja waga łazienkowa (to na pewno wina starych baterii). Cóż... może zima nie jest po prostu odpowiednim miesiącem na jakieś drastyczne ćwiczenia fizyczne... :)

Smacznego :)


*cukier waniliowy najlepiej zrobić samemu; wystarczy 0,5 kg cukru i laska wanilii. Z laski wydłubujemy te czarne nasionka i wrzucamy do cukru. To co nam zostało kroimy na małe kawałeczki i też wrzucamy do cukru. Zamykamy w szczelnym słoiku i już po tygodniu mamy cukier waniliowy własnej produkcji, a nie jakąś podróbę ze sklepu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz