Wspieram Kasisi :)

21 grudnia 2013

Wesołych Świąt Urbi et orbi :)

Drodzy, ponieważ znikam na dwa tygodnie, bo najprawdopodobniej nie będę mieć dostępu do Internetu, chciałabym teraz złożyć Wam życzenia najprościej jak tylko można :)


Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku 2014!

Merry Christmas & Happy New Year!

Fröhliche Weihnachten und ein glückliches Neues Jahr!
Joyeux Noël et Bonne Année!

Feliz Navidad y Próspero Año Nuevo!

Buon Natale e Felice Anno Nuovo!

Winshuyu sa Svyatkami i z Novym godam!

Prejeme Vam Vesele Vanoce a Stastny novy rok!
Vesele Vianoce a stastny novy rok!

Linksmu Kaledu ir laimingu Nauju metu!

Veseloho Vam Rizdva i Shchastlyvoho Novoho Roku!

Kellemes karácsonyi ünnepeket és Boldog újévet!

Chestita Koleda i Shtastliva Nova Godina!

Sretan Božić i sretno Novo leto!

Kala Christougenna Ki'eftihismenos O Kenourios Chronos!

Glædelig Jul og godt nytår!

God Jul og Godt Nyttår!
Eg ynskjer hermed Dykk alle ein God Jul og Godt Nyttår!

Rõõmsaid Jõulupühi ja Head uut aastat!

Hyvää Joulua - 0nnellista uutta vuotta!

Zalig Kerstfeest en Gelukkig nieuw jaar!


Nollaig Shona Dhuit!

Gleðileg Jól og Farsaelt Komandi ár!

Noflike Krystdagen en in protte Lok en Seine yn it Nije Jier!

Bon Nadal e Bo Ani Novo!

Gilotsavt Krist'es Shobas & Gilosavt akhal ts'els!

Bon Nadal i feliç any nou!

Schéi Krëschtdeeg an e Schéint Néi Joer!

Prieci'gus Ziemsve'tkus un Laimi'gu Jauno Gadu!

Srekan Bozik I Nova Godina!

Nixtieqlek Milied Tajjeb u Sena Tajba!

Vrolijk Kerstfeest en een Gelukkig Nieuwjaar!

Boas Festas e um feliz Ano Novo!

Pozdrevlyayu s prazdnikom Rozhdestva i s Novim Godom!

Craciun fericit si un An Nou fericit!

Sretan Bozic. Vesela Nova Godine!

Vesele bozicne praznike in srecno novo leto!

Bon Natali e Prosperu Annu Novu!

Nollaig chridheil agus Bliadhna mhath ur!

God Jul och Gott Nytt År!

Noeliniz Ve Yeni Yiliniz Kutlu Olsun!



Pax hominibus bonae voluntatis!




17 grudnia 2013

dwutysięczny czternasty - you doing it wrong!

Korzystając z okazji, że już za chwilę zmienimy kalendarze na nowe, chciałabym poruszyć pewną kwestię...

Język polski to nie być łatwy język i wie o tym każdy cudzoziemiec i... Polak! Liczebniki to bardzo niewdzięczne formy, sprawiające dużo problemów. A jeśli chodzi o daty, to my - Polacy - mamy z nimi wybitny problem!

Kilkanaście lat temu wszystko było elegancko i cacy. Był sobie przykładowo taki rok 1982 - to wszyscy wiedzieli, że mamy rok tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty drugi :), a gdy był rok 1998 - to wszyscy wiedzieli, że mamy rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty ósmy. Żyliśmy sobie w tej idylli datowej i byliśmy szczęśliwi.

Po roku 2000, kiedy to ludzie obawiali się przede wszystkim kryzysu informatycznego z okazji nowego tysiąclecia, dla nas Polaków, nastąpił inny kryzys... Bo o ile jeszcze w roku DWUTYSIĘCZNYM żyło nam się spokojnie, to już kolejne lata to kompletny chaos, pomieszanie z poplątaniem i generalnie destrukcja.

Od kilkunastu lat, począwszy od 2001 do czasów obecnych, Polska podzieliła się na tych, którzy żyją wciąż w latach (sic!) dwutysięcznych - czyli im rok 2000 (dwutysięczny) powtarza się co roku, ot takie zakrzywienie czasoprzestrzeni - i na tych, którzy żyją w normalnych czasach, a ich rytm życia wyznaczany jest kolejnymi latami, czyli rok dwa tysiące pierwszy, dwa tysiące drugi, dwa tysiące trzeci... dwa tysiące trzynasty.


Za chwilę będzie 2014 - czyli dwa tysiące czternasty. I tylko taka forma jest poprawna!

Proszę zapisać! Zapamiętać na zawsze!

Odmieniamy tylko dwie ostatnie cyfry z roku, czyli w przypadku nadchodzącego roku - 14! 

Miłego dnia! :)




Dwutysięczny dziesiąty –  Tysięczny dziewięćsetny dziewięćdziedsiąty siódmy


14 grudnia 2013

minął miesiąc...

Nawet się nie obejrzałam, a tu się okazało, że minął już miesiąc od założenia bloga.

Spokojnie, to nie koniec, tylko małe podsumowanie.

W ciągu 33 dni istnienia bloga, został on wyświetlony 255 razy. Czyli średnio prawie 8 razy dziennie. To całkiem niezły wynik, biorąc pod uwagę, że się nigdzie nie reklamuję.

Najwięcej wyświetleń oczywiście odbyło się na terenie Polski. Ale mój blog czytany był także w Niemczech, USA, Francji, a nawet w Serbii. Super :) cieszę się bardzo.

Zostawiliście 29 komentarzy. No dobra, to jest liczone łącznie z moimi komentarzami, więc załóżmy, że Wy zostawiliście 15 komentarzy. Ech... Pozostaje mi mieć nadzieję, że będziecie zostawiać ich więcej. Zawsze co dialog, to dialog. Gorąco zachęcam.

Co się zmieniło we mnie?
No... może nie jestem aż taką wielką pesymistką jak miesiąc temu. Mniej jęczę. Staram się więcej uśmiechać do ludzi i być dla nich milsza. Przeważnie nawet mi to wychodzi, bo np. staram się nie warczeć na popychających mnie ludzi w kolejce, metrze, autobusie. Staram się uśmiechać do wszelkich sprzedawców w sklepie, pań w okienkach na poczcie, banku. Staram się być przyjaźnie nastawiona do wszelkich "klientów", z którymi muszę współpracować w pracy. Jedyną osobą, w stosunku do której nie wychodzi mi bycie miłą, jest mój współlokator. Ale to działa na zasadzie sprzężenia zwrotnego... On dla mnie tez nie jest miły...

Moi znajomi widzą różnicę. Ja też ją widzę. Zobaczmy co będzie dalej.

A dla wszystkich oczekujących świąt: ta-dam - moje pierniczki :) hehe, to oczywiście próba przekupstwa za kolejne wizyty i pozostawianie komentarzy ;)


Copyright: Coco

12 grudnia 2013

Empatia, trudne słowo...

Empatia... to słowo, z którym chyba mamy dziś dużo problemów. Tak myślę. 

Czym jest empatia? Według różnych psychologów jest to:

  • motywacja ukierunkowana na innych;
  • Zdolność emocjonalnego postrzegania tego, co inni przeżywają wewnętrznie w ramach odniesienia do drugiej osoby, zdolność do próbowania uczuć drugiej osoby i/lub wchodzenia w czyjeś buty;
  • uczuciowa reakcja, która wywodzi się z lęku lub innego rozumienia stanu emocjonalnego lub odczuwania drugiej osoby, będąca podobną do tego, co druga osoba czuje lub oczekuje, że odczuwa;
  • Możliwość umieszczenia siebie w mentalnych butach innej osoby tak, by zrozumieć własne emocje i uczucia;

  • Złożona forma psychologicznego wnioskowania, w którym obserwacja, pamięć, wiedza i rozumowanie łączą się w celu uzyskania wglądu w myśli i uczucia innych;
  • Odbieranie wewnętrznego układu odniesienia drugiej osoby z dokładnością i emocjonalnymi komponentami i znaczeniami, gdzie częściowo występuje utożsamienie się z daną osobą, jednak bez utraty warunkowego “tak, jak”. W tym sensie znaczy to odczuwanie bólu i przyjemności drugiej osoby tak jak ona to odczuwa oraz postrzeganie ich, tak jak ona je postrzega, ale bez utraty rozpoznania tego, że odbieramy to tak, jak bym to ja był zraniony lub zadowolony i tak dalej;
  • Empatycznym połączeniem jest zrozumienia przez serce, w którym widzimy piękno w drugiej osobie, boską energię w niej i życie, które żyje w niej;
  •  Empatia jest jednym z najsilniejszych hamulców zachowań agresywnych;
  • Empatia obejmuje wewnętrzne doświadczenie dzielenia się i rozumienia chwilowego stanu psychicznego drugiej osoby;

  • Empatia jest doświadczeniem obcej świadomości jako całości;
  • Empatia jest to spontaniczne i naturalne dostrojenie się do myśli i uczuć drugiej osoby, cokolwiek by to nie było […] drugim elementem empatii jest jej afektywny składnik. To obserwator stosownie reaguje emocjonalnie na cudzy stan emocjonalny;
Według jednych definicji empatia to uczucie ukierunkowane na siebie, według innych na drugiego człowieka. 

W dzisiejszych czasach kiedy mamy mnóstwo możliwości pomocy innym np. poprzez angażowanie się w działanie fundacji charytatywnych, Caritasu, kiedy pomóc możemy tak "globalnie" człowiekowi w każdym zakątku kuli ziemskiej, zdajemy się nie zauważać tych, którzy żyją tuż obok nas i potrzebują pomocy. Porywamy się na wielkie akcje pomocy ludziom żyjącym w Afryce, Azji. A nie jesteśmy w stanie pomóc sąsiadowi, koledze z pracy, czy... współlokatorowi. 
Skąd temat takich właśnie przemyśleń? Jakiś czas temu byłam chora, przypałętało się jakieś złośliwe przeziębienie, co to bardzo chciało udawać grypę. Powaliło mnie i przez 3 dni w zasadzie nie wstawałam z łóżka. Żaden z moich współlokatorów ani razu nie zaproponował mi, że zrobi mi herbatę, albo pozmywa za mnie naczynia. Kiedy jednego z nich poprosiłam o zrobienie drobnych zakupów, to niestety się ich nie doczekałam. Z jego "zaraz pójdę, za godzinę" zrobiły się 3 godziny. Trudno, pomyślałam. Ubrałam się ciepło, opatuliłam szalem i z gorączką poszłam sama... Czasem się zastanawiam czy to kwestia płci? W pewnym stopniu może tak. Kobiety są z natury bardziej uczuciowe i wrażliwsze niż mężczyźni. Jednak znam też mężczyzn, którzy potrafią się odpowiednio zachować w takiej sytuacji i proponuję przywiezienie zakupów z drugiego końca miasta... (szkoda, że tacy faceci są zawsze zajęci, ech...) Nie można wszystkiego tłumaczyć płcią. 

Oczywiście mi tez się zdarza być obojętnym na krzywdę i los innych. Jasne, nie jestem święta, żeby nie było, że robię z siebie kogoś lepszego. 

Kończąc nieudolnie tę notkę (z powodu wciąż narastającego bólu głowy, na nic się więcej nie wysilę) mały apel, starajmy się budzić jak najczęściej w sobie empatię, starać się patrzeć na świat oczami innych, czasem wystarczy tak niewiele, aby pomóc drugiej osobie. Nie bądźmy obojętni. 

Ps. A teraz okropna migreno znikaj!!!!

6 grudnia 2013

huragan, chandra i ciasteczka czekoladowe

Wiatr. Zawieja. Mówią, że huragan, ale ja tam myślę, że to nie huragan tylko jakaś wichura, bo przecież kto by w czasie huraganu kazał ludziom chodzić do pracy...?
Do tego co chwilę sypie i zawiewa śniegiem. Jednym słowem - widok za oknem jest nieciekawy.

Przy takiej pogodzie bardzo łatwo o doła. A na doła najlepsza jest czekolada. A żeby nie było monotonnie, że sama czekolada, to niech będą własnoręcznie przygotowane ciasteczka czekoladowe. 

Co jest potrzebne?

120 g miękkie masła
80 g cukru 
1 łyżeczka cukru waniliowego (takiego z torebki, no chyba że ktoś ma swój własny cukier waniliowy, to można go użyć jako tego cukru podstawowego)
1 jajko
250 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 tabliczka czekolady - ja użyłam gorzkiej, bo to moja ulubiona, ale sprawdza się też mleczna, natomiast do tego przepisu nie nadaje się czekolada z nadzieniem

Jak zrobić?

1. Czekoladę pokrój na malutkie kawałki. Nie musi to być drobnica. Jeśli będą większe kawałki, będzie je widać w ciasteczku i będzie ono jeszcze lepiej smakować.
2. Miękkie masło utrzyj z cukrem za pomocą miksera, dodaj jajko i stopniowo mąkę, cały czas mieszając ciasto.
3. Na końcu dodaj kawałki czekolady i wymieszaj to - na tym etapie najlepiej łyżką. 
4. Z masy uformuj małe kuleczki (np. wielkości orzecha włoskiego), następnie kładź je na blachę wyłożoną papierem to pieczenia i lekko spłaszczaj. Pamiętaj o odstępach, bo ciastka się trochę rozpłyną.
5. Piecz 10-12 minut w temperaturze 180 st.

Przepis prosty :) no i idealny, gdy zaczynają się pojawiać pierwsze oznaki chandry, doła i poczucia beznadziei, tego stanu, kiedy to zaczynamy się nad sobą użalać i postrzegać wszystko w czarnych barwach, a to dlatego że:
1. zabierając się za pieczenie, robisz coś, co nie jest użalaniem się, więc odciągasz myśli od tych negatywnych odczuć,
2. przy krojeniu czekolady zawsze trochę zostaje na rękach i można ją zlizać, bo przecież szkoda wytrzeć w ścierkę,
3. przy mieszaniu wszystkich składników z miski wydobywa się cudowny zapach,
4. a przy pieczeniu to już w ogóle w całym domu pachnie czekoladą,
5. ciasteczka naprawdę są pyszne.

Przydatne wskazówki:
1. jeśli chcesz, to możesz także posiekać orzechy i dodać je do masy, w ten sposób uzyskasz ciasteczka czekoladowo-orzechowe;
2. pilnuj czasu - 12 min w piecu to naprawdę max, nawet jeśli będzie Ci się wydawało, że ciasteczka wydają się jeszcze niedopieczone. Któregoś razu przetrzymałam je do 15 minut i niestety spody były czarne, bo się przypaliły;
3. najlepiej smakują ze szklanką zimnego mleka.

No to smacznego :) i pracujcie nad tym, by poprawić sobie dziś humor :)

Ps. Przepis (lekko przeze mnie zmodyfikowany) pochodzi z programu "Pyszne 25" i z książki Ani Starmach pod tym samym tytułem.

5 grudnia 2013

Za co uwielbiam Jana Sebastiana Bacha?

Jan Sebastian Bach. Kompozytor ponadczasowy. Jego muzyka jest wielokolorowa. Ma tyle odcieni, że każdy jest w stanie znaleźć w niej coś dla siebie niezależnie od stanu ducha, czy aktualnego życiowego etapu. W jego utworach znajdziemy żywiołową logikę, temperament, żarliwą uczuciowość i religijne skupienie, przewidywalne, a częściej te nieprzewidywalne, współbrzmienia. To właśnie dlatego często nazywa się Bacha ojcem jazzu :) wystarczy posłuchać jego preludiów, by dać się zaskoczyć kolejnym akordom.
Paradoksalnie to właśnie muzyka rozrywkowa najwięcej zawdzięcza Janowi Sebastianowi. Jego harmonia i sposób konstruowania utworów znalazły odzwierciedlenie w partiach perkusji i gitary basowej (w czasach Bacha powiedzielibyśmy, że tworzą one basso continuo).

Pierwszy raz miałam z nim kontakt, gdy byłam małą dziewczynką. A było to u mojej koleżanki z podwórka, której ojciec był organistą w mojej parafii. Poszłam kiedyś do niej się bawić, a jej tata akurat ćwiczył na pianinie. Zapytałam go co gra, a on mi odpowiedział, że właśnie gra Bacha. Na długo w pamięci mi utkwił ten utwór, powszechnie zresztą znany czyli Toccata i fuga d-moll.

Kolejne zetknięcie z Bachem miałam wtedy, gdy dostałam pierwsze preludium do zagrania ze zbioru utworów dla dzieci. Ależ byłam dumna. Potem były inne preludia, bardzo proste inwencje itp. I tak największą frajdę przynosi mi ŚPIEWANIE Bacha.

W którymś momencie wyczytałam, że słuchanie Bacha (i nie tylko, bo chodzi o muzykę baroku w ogóle, oczywiście instrumentalną) sprzyja uczeniu się, bo poprawia koncertrację i percepcję. Podczas którejś z sesji na studiach postanowiłam to wypróbować. Słuchałam m.in. Koncertu na dwoje skrzypiec d-moll, Wariacji Goldbergowskich, Koncertów Brandenburskich. Sesję zaliczyłam. Czy to zasługa Bacha? Chcę wierzyć, że tak.


Wierzę też w to, że muzyka Bacha rozwija, poprawia pamięć, koncentrację, odpręża, relaksuje, dostarcza wzruszeń, pobudza. Dlatego - dziękuję za Bacha :)