Wspieram Kasisi :)

30 listopada 2013

Dlaczego czasem warto wydać pieniądze na coś niepotrzebnego?

W dzisiejszych czasach mamy potrzebę wydawania pieniędzy na to co praktyczne, na to co nam się przyda, na to, co nas w jakiś sposób rozwinie. Pragmatyzm przede wszystkim. No i może nie ma w tym niczego złego... Może... Ale... No właśnie.

Ponieważ zarabiam niewiele, zawsze liczę kasę i kalkuluję, czy opłaca mi się kupić jakąś rzecz. Bardzo często kończy się to tym, że odchodzę od stoiska w sklepie z niczym. Postanowiłam jednak, że warto to czasem zmienić. Warto sobie robić prezenty, być dla siebie dobrym, kupować od czasu do czasu jakieś drobiazgi, które poprawią nam humor, przypomną miło spędzony czas, są w pięknych kolorach, albo są na specjalne okazje.

Największy problem mam zawsze z książkami. Kalkuluję - kupić, nie kupić... Kupię, przeczytam jeden raz i zostawię... Kupię, przeczytam i odstawię na półkę. Kupię i... nie przeczytam. Kupię, bo akurat moda na tego pisarza... No i zazwyczaj - nie kupuję... Problem leży w jeszcze jednej kwestii - wynajmuję pokój, mam mało miejsca. To mnie ogranicza. Sporo książek leży w kartonie w pawlaczu, część wywiozłam do domu rodzinnego, te które na pewno mi się nie przydadzą, albo mi się nie spodobały rozdałam, albo oddałam do biblioteki. Jednak każda oddana, wywieziona książka to mimo wszystko ból. No tak już mam.
Dlatego marzy mi się, by mieć w swoim mieszkaniu/domu bibliotekę :) pomieszczenie do czytania książek, w którym będą ogromne regały, wygodna kanapa, lampa stojąca i ciepły miękki kocyk no i oczywiście stoliczek, by móc sobie na nim postawić kubek z herbatą/kawą/kakao/ albo kieliszek z winem bądź z drinkiem...

Mimo tych wątpliwości (to doprawdy istne katusze) ostatnio kupiłam sobie 4 książki. Jedną z nich było książkowe wydanie bloga Joanny Sałygi - Chustki. O tej książce pisałam TU. A poza tym kupiłam sobie przewodnik po Berlinie i dwa repetytoria do języka niemieckiego, co by sobie odświeżyć trochę dojcza, by móc normalnie poszprechać i się dogadać jak pojadę na mój Ausflug. No i dobra, powiesz, że wydać kasę na książki do niemieckiego i na przewodnik to już jest pragmatyzm... No może tak... Ale dla mnie wydać na ten pragmatyzm prawie 80,- zł za jednym razem było dość dużym wyczynem.

Zrobiłam sobie tymi książkami przyjemność :)

Największą słabość mam do akcesoriów kuchennych. Uwielbiam chodzić po sklepie i oglądać garnuszki, rondelki, naczynia żaroodporne, miseczki, salaterki, talerzyki, nożyki, widelce, pojemniki na żywność, formy do pieczenia, deski do krojenia, mleczniki, kubki itp. Ale tu się muszę powstrzymywać. Niestety, jak się mieszka w wynajmowanym pokoju, a w mieszkaniu są jeszcze inni lokatorzy, to wszyscy używają wszystko. Przez to straciłam już kilka talerzy i kubków, a dwa moje śliczne rondelki zostały spalone :(  Czasem jednak coś przemycam, kupuję i niestety chowam u siebie w pokoju, by mi współlokatorzy nie zniszczyli. Ech... Boże, ja chcę już mieć własną kuchnię... Proszę!!!!

Mam także fioła na punkcie przyborów papierniczych: długopisy, ołówki, zeszyty, notesy, notesiki, zakładki indeksujące... Masakra... Jak byłam mała codziennie wracając ze szkoły przechodziłam koło sklepu papierniczego i zazdrościłam paniom, które w nim pracowały.

Kolejna słabość: kalendarze - ale tu się już ograniczam.

Za to nie ograniczam się w żelach do kąpieli, które pachną jak jedzenie :) uwielbiam kąpać się w czymś o zapachu wanilii, czekolady, truskawek, ciasteczek :) mniam :)

Osobnym tematem są książki kucharskie, bo uwielbiam gotować (i ja się dziwię, że nie udaje mi się schudnąć)... Aż nawet nie będę go rozwijać... 

Nie zawsze należy liczyć każdy grosz i żydować na przyjemnościach. Bo przecież nasz komfort psychiczny, dobre samopoczucie, sprawianie sobie przyjemności jest także ważne.
Dlatego bądź dla siebie dobry. Podaruj sobie prezent. Od Ciebie dla Siebie.

Ps. Dokupiłam pachnącą świeczkę, by mi się milo przy niej pisało do was posty i czytało książki... Ech... no czasem nic na to nie poradzę...

4 komentarze:

  1. Ech.... No właśnie....
    Takie prezenty sprawiające nam przyjemność, są może trochę na podobieństwo dobrych myśli.
    Czasem mamy tak wiele i często niechcianych, tych innych myśli i trzeba pójść w kierunku dobrego, pozytywnego myślenia, bo tamte nas przytłaczają. Neurotoksyny zatruwają nasz organizm i bez jakiegoś pochodzenia endomorfinek, będzie nam źle.
    Prezenciki.... to z jednej strony, ale z drugiej staraj się obdarowywać dobrymi myślami. Tu chyba pragmatyzm nie grozi.
    Uśmiechnij się.


    Ten odgadnięty.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) o tym, że uśmiech i kilka dobrych słów jest dobre dla drugiej osoby, można przeczytać tu ---> http://dziekuj.blogspot.com/2013/11/usmiechnij-sie-tak-po-prostu.html

    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiech ma być z ząbkami, czy może być bez?

    OdpowiedzUsuń
  4. najważniejsze by był szczery :)

    OdpowiedzUsuń