Wspieram Kasisi :)

13 listopada 2013

o co kaman?

Mimo że dostałam trochę od życia w tyłek, to przyznać muszę, że jednak z dnia na dzień jakoś mi lepiej. 
Staram się każdego dnia zauważać coś dobrego, a wcale nie jest mi łatwo, bo jestem pesymistką.
Ale stwierdziłam: siedziałaś ponad pół roku w Czarnej Dupie - czas się wydostać. 

Bo przecież ja fajna jestem :) ponoć jestem duszą towarzystwa (choć mi się zawsze wydawało, że jestem nieśmiała), jestem dowcipna, wesoła i dobrze się ze mną spędza czas. Jestem wrażliwa, opiekuńcza i troskliwa i nie zostawiam przyjaciół w potrzebie. Mam wielkie pokłady empatii i potrafię słuchać. 


No więc CO JEST NIE TAK???????

Wciąż mi czegoś brakuje: a to w pracy za mało zarabiam, a to ważę 10 kg za dużo, a to sama samotna singielka, a to bezdomna, bo za marne zarobki w buczetufce nie da się przecież kupić mieszkania, ba! nawet wynająć kawalerki... No i tak mogłabym tylko wyliczać i wyliczać te BRAKI. A życie ucieka... A ja gorzknieję... A ja - ta dusza towarzystwa - się zapadam... A ja nie potrafię cieszyć się niczym... itepe, itede.

STOP! Tak dalej nie będzie.
NIE CHCĘ TAK!

Mam dość siebie takiej jęczącej, zgorzkniałej. Wydarzenia ostatnich tygodni pomogły mi podjąć pewne decyzje, by próbować zmienić swoje nastawienie do życia. Bo przecież o wiele fajniej być osobą pogodną i miłą, niż zgorzkniałą marudą. 

Blog, jak już wcześniej podkreślałam, ma być narzędziem, które mi (mam nadzieję) pomoże. 

Znajdź, dostrzeż 5 rzeczy każdego dnia, za które podziękuj. 
Uśmiechaj się do ludzi.
Tęp, unicestwiaj w sobie negatywne myśli.
Dostrzegaj piękno świata, który Cię otacza, uśmiech obcych ludzi, wymieniony w przejściu na Dworcu Centralnym.

Oczywiście nie chodzi o to, by się cieszyć ze wszystkiego i śmiać jak głupi do sera. Chodzi po prostu o to, by próbować z negatywnej rzeczy wyprowadzać coś pozytywnego. Ot i tyle. Proste, nie? No to do roboty :)

Cóż się dziś pozytywnego wydarzyło?
1. danie z vitalii nie okazało się tak okropne na jakie brzmiało; kurczak z banami raz!

2. kupiłam sobie genialny słoik na mój przyszły cukier WANILIOWY :) piękny jest :) ma przezroczyste wieczko i śliczną niebieską obwódkę
3. udało mi się nie wyjść z siebie podczas stresującej sytuacji w pracy
4. póki co - trzymam się zaleceń diety, może w tym tygodniu waga w końcu trochę poleci w dół? 
 Wystarczy!

Do jutra!

2 komentarze:

  1. Witaj Coco! Bardzo mądre postanowienia.Myślę, że po miesiącu blogowej terapii będziesz musiała zmienić wpis w ramce"O mnie"na bardziej optymistyczny.Może, to cecha Polaków mówić o tym czego nie mamy , co nas boli, zamiast wymieniać co mamy i co nas nie boli. Polecam lekturę "Sekret".
    Będę tutaj zaglądać, pozdrawiam serdecznie
    Róża

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Różyczko :) znam Twojego bloga, wpadam tam od czasu do czasu. Zobaczymy jak będzie z tą moją terapią ;) staram się myśleć pozytywnie.
      O "Sekrecie" co nieco słyszałam, ale książki w ręku nie miałam. Za to ja polecam lekturę "Chustki" - książkowego wydania bloga Joanny Sałygi, która rok temu zmarła na raka. Niebawem na swoim blogu zamieszczę kilka moich przemyśleń odnośnie tej książki.
      Pozdrawiam i zapraszam :)

      Usuń