Wspieram Kasisi :)

2 kwietnia 2014

Tussio ergo sum... :(

Kaszlę więc jestem...


Jakaś masakra! Nigdy w życiu nie miałam takiego kaszlu. W zeszłym tygodniu podczas ekstremalnego wykonania "Requiem" W.A. Mozarta niestety zdarłam gardło. Od tamtego czasu nie mogę śpiewać. Nawet sposób mamy - czyli spirytus - zawiódł.

Sytuacja jest dramatyczna, bo w najbliższą sobotę i niedzielę mam kolejne koncerty, w przyszłym tygodniu też mi się jeden szykuje. Potrzebuję głosu, a go nie mam.

Dramat! Katastrofa! Nieszczęście!

PS. Spokojnie, muszę sobie trochę podramatyzować. Mam nadzieję, że jednak głos mi wróci do soboty.

4 komentarze:

  1. A jednak....
    Gdybyś była chłopakiem, to bym Ci pożyczył swojego głosu ;)
    Lepszy taki jak żaden.
    No ale tak cienko, to ja nie dam rady.
    Spirytus?
    No nie wiem?
    Może raczej jakieś jajka, kogel mogel, czy jakoś tam.

    Sławek

    OdpowiedzUsuń
  2. No spirytus. Zawsze mnie stawiał na nogi... Watę zwilżasz spirytusem, przykładasz do szyi, owijasz ją szalikiem i idziesz spać. Następnego dnia wstajesz zdrowy.
    Teraz metoda zawiodła... Albo mi wywietrzał, albo nie wiem co...

    Może powinnam spróbować z nalewką z bursztynu?

    Jestem na etapie picia siemienia lnianego. Ohydne to. Glutowate. Ale z sokiem malinowym daje radę...

    Muszę odzyskać głos do soboty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie buty.... Spirytus od zewnątrz.... A ja myślałem, że od wewnątrz... Stąd takie powątpiewanie.
    A z tymi jajkami to bujda?

    Trzymam kciuki, jak nie wiem co. :) :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamiast jajek lepsze siemię lniane, zwane przeze mnie w skrócie glutem. Ohydne, ale jak się dorzuci soku malinowego to do przełknięcia. Trzymanie kciuków się baaaardzo przyda!
    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń