Wspieram Kasisi :)

8 marca 2014

Spaghetti z czosnkowymi krewetkami i pietruszką w sosie winno-maślanym

Niektórzy nie są przekonani do krewetek i zarzekają się, że za nic w świecie nie tkną tych robali. Gdybym napisała, że też tak miałam, skłamałabym. Bardzo lubię próbować nowych dań, smakować, degustować. Jednak z próbowaniem krewetek zwlekałam długo. Pamiętam pierwsze zetknięcie z owocami morza. Było to baaaardzo dawno temu. Jadłam pizzę z paluszkami krabowymi (w których jak wiadomo nie ma krabów), krewetkami i mackami ośmiornicy. Nie powaliła mnie swoim smakiem, bo całość przeszła tym specyficznym zapachem, a macki były nie do przeżucia.

Temat krewetek pojawił się, gdy Aga zachwycała się ich smakiem i wciąż opowiadała mi o nich w pracy. Postanowiłam spróbować, a prezentacja próby poniżej.

Co potrzebne? (załóżmy, że to na dwie porcje)
- opakowanie (500g) makaronu razowego spaghetti; razowy, bo zdrowy i fajnie wygląda
- opakowanie mrożonych krewetek z lidla (tych małych)
- białe wino, polecam Liebfrau Milch, białe wino reńskie, czyli popularnie nazywane wino z maryjką
- główka czosnku
- pęczek pietruszki
- 3 łyżki masła

Jak zrobić?
1. Ugotować makaron al dente.
2. Wcześniej rozmrozić krewetki i odcisnąć z wody (ja zawsze robię to za pomocą papierowego ręcznika).
3. Obrać pół główki czosnku, posiekać go drobno. Tak naprawdę to czosnek jest najlepszym kochankiem krewetek. Jeśli ktoś lubi czosnek, niech nie waha się go użyć.
4. Na patelni roztapiamy masło i wrzucamy na nie posiekany czosnek. Smażymy ok. 3 min.
UWAGA! Czosnek nie może się przypalić, bo wtedy będzie gorzki.
5. Do podsmażonego czosnku dodajemy krewetki. Smażymy to wszystko razem ok. 5-7 minut, często mieszając.
6. Do czosnkowych krewetek dodajemy około 200 ml białego wina i redukujemy je. Powinno to zająć ok. 10 minut.
7. Posiekaną pietruszkę wrzucamy na naszą patelnię z krewetkami i mieszamy, by się wszystko pięknie połączyło.
8. Następnie łączymy nasz ugotowany makaron z krewetkami i sosem winno-maślanym. Jeszcze tylko kieliszek białego wina i możemy wcinać.

A ta pyszna pasta wygląda o tak:


Smacznego :)

7 komentarzy:

  1. Wiesz Coco, na co innego chętnie dam się zaprosić.
    Ale może niech to nie będzie.... :D późna kolacja ;) :D
    Ale na te.... no może nie będę się wyrażał, ale sama nazwałaś :) jednak bym się nie pisał.
    Ale smacznego, skoro polubiłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej odwagi, to smakuje prawie jak kurczak. Krewetki to bardzo delikatne mięso. Nawet moja mama dała się skusić :)

      Usuń
    2. To chyba nie kwestia smaku, ale psychiki. :) To coś jak z koniną, tylko powody inne.

      Usuń
    3. Ja lubię próbować nowych rzeczy. W zeszłoroczne wakacje pierwszy raz jadłam czarninę, a na jesień próbowałam ślimaków. Obie potrawy bardzo mi smakowały.
      Kwestia podejścia :)

      Usuń
    4. Moja Żona jak była na semestralnych praktykach w okolicach Pelplina miała czerninowy mobbing ;) Ale się nie dała. Lubi wynalazki i nie wiem, czy krewetek tudzież innych tzw. owoców nie kupowała, ale na czerninę nie dała się skusić. W akademiku dziewczyny robiły kalmary. I to chyba jadłem.

      Usuń
  2. O rany rany, to znowu coś o mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... możliwości interpretacyjnych tego wpisu jest kilka...
      1. O Tobie, bo nie lubisz krewetek.
      2. O Tobie, bo też lubisz pastę.
      3. O Tobie, bo Twoje pierwsze doświadczenie z krewetkami, było podobne do mojego, czyt. niezjadalne gumowe owoce morza na pizzy.

      Anonimowy Komentatorze, może napiszesz nam coś więcej ;)

      Usuń