Wspieram Kasisi :)

18 listopada 2013

vivace

Vivace... tak, ostatnio żyję w tempie vivace*

Dużo się dzieje i w wielu miejscach na raz powinnam być. Bilokacji nie opanowałam, więc próbuję ile mam tylko sił, by nie zawalić niczego. 
Dzieje się dużo. W każdy weekend mam koncert. A co za tym idzie - dodatkowe próby w tygodniu. Do tego przygotowaniu kilkudziesięciu osób do ich pierwszego koncertu w życiu (to ma być wynik warsztatów, które prowadziłam w sobotę). Do tego projekty w pracy, które zawsze są na wczoraj - kompletnie tego nie rozumiem... zawsze, no zawsze tak jest. Nie wspomnę o regularnym chodzeniu na basen... Oj, ciężko będzie w tym tygodniu znaleźć czas na chlapanko. 

Dziś jednak organizm powiedział STOP! Zaczyna się przeziębienie jakieś, na które nie mam czasu (bo mi się w tempo życia nie wpisuje), więc zaaplikowałam tabletę i poszłam spać (3 godziny błogiego snu w dzień, mniam mniam... spokój w domu, nie ma współlokatorów walących garami w kuchni, albo brzdąkających na pianinie). No ale teraz (bo przecież jestem tu ino na chwilę) wracam do pracy. Im szybciej skończę, tym lepiej dla mnie i może jeszcze się godzina na basen znajdzie :)


*vivace - tempo muzyczne oznaczające 'żywo, szybko'

PS. Znacie jakieś domowe sprawdzone sposoby na zahamowanie przeziębienia?

3 komentarze:

  1. Pogoda listopadowa, to i opady z nosa muszą być. Sposoby domowe to: dużo pić naturalnych soków, szczególnie z cytryn, czerwonych buraków i dużo miodu.
    Wietrzyć mieszkanie, spacery, nie przegrzewać się. Na noc aspirynę bayer.
    Życzę dużo zdrówka.
    Róża

    OdpowiedzUsuń
  2. wdziecznosc za ruch w zyciu, za to, ze jest tyle do zrobienia, ze jest sie potrzebnym jest cudownym pomyslem! Wdziecznosc za dobre zdrowie, za uswiaamianie sobie, jakim blogoslawienstwem jest zdrowie, ze bez niego naprawde nic... jest fundamentalna...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja pozdrawiam ciepło :) do połowy grudnia tego ruchu będzie u mnie sporo :)

    OdpowiedzUsuń